17 czerwca 2020, 21:31
Jestem w stanie podzielić ludzi na dwie podstawowe grupy – takich, którzy się zastanawiają i takich, którzy się nie zastanawiają. Ci, którzy się nie zastanawiają ogólnie mają łatwiej: chodzą do pracy, zaprowadzają dzieci do szkoły, gotują obiad, jadą w niedzielę na do centrum handlowego i niczego więcej do szczęścia im nie potrzeba. Wychodzą rano, wracają wieczorem i nawet nie wpadliby na to, że można żyć inaczej. W gruncie rzeczy to szczęśliwa, beztroska grupa społeczna.
Druga grupa dzieli się na dwie podgrupy. Pierwsza podgrupa czuje, że to, co robi to nie jest to tylko nie ma odwagi tego robić i nawet nie ma pojęcia co by to mogło być. Oni też chodzą do pracy, gotują obiad i wychowują dzieci, tylko są przy tym nieszczęśliwi i nie mają pojęcia, jak to zmienić. Przeważnie narzekają, obgadują i są zazdrośni. Nienawidzą swojej pracy, pakują się w nieudane związki, rozwodzą i zauważają, że są równie nieszczęśliwi jak byli. Dlatego ich drugie małżeństwa są trwałe, bo są tak beznadziejne jak pierwsze, więc nie ma sensu się rozwodzić i żenić trzeci raz.
Drugą podgrupę ludzi, którzy się zastanawiają, stanowią ci, którzy szukają celu i jakimś cudem go odnajdują. Przede wszystkim odczuwają miłość do całego wszechświata, chodzą do pracy z uśmiechem na twarzy, a nawet cieszą się gotując obiad i odkurzając mieszkanie. Żeby to osiągnąć trzeba wszystkie myśli negatywne zamieniać na pozytywne. Nie wolno się porównywać, mówić o nikim złego słowa, ani o sobie, ani narzekać. Jest to trudne, a zarazem łatwe i naprawdę wykonalne. Największy problem to nie żalić się na kogoś, kto naprawdę uprzykrza nam życie. Wówczas, nie ma innego wyjścia, należy tę osobę wyeliminować z naszego otoczenia. Po co nam kontakt z kimś, o kim źle mówimy? Mój obecny cel to znalezienie się w tej grupie. Zacznę od drobiazgów, na przykład pójdę teraz pozmywać naczynia i zrobię to z radością.